Nigdy byśmy się nie spodziewali, że od urzędnika imigracyjnego na lotnisku w Miami usłyszymy „Welcome home”. Po tych słowach nerwy, które zawsze towarzyszą nam przy wjeździe do USA (dadzą wizę, czy nie dadzą), zniknęły jak za zaklęciem. Nie wiemy, czy to historia wjazdów i ilość spędzonego tu czasu wywołała te słowa, niemniej trzeba przyznać, że faktycznie coraz bardziej czujemy się na Florydzie jak w drugim, zimowym domu.

To początek naszej czwartej zimy w sunshine state, drugiej z małą G. Tym razem będzie bardziej stacjonarnie, bez wojaży po innych Stanach. Ale przyczepa oczywiście będzie, a jak! A na razie jesteśmy w udostępnionym nam mieszkaniu w Miami, zwalczamy jet lag i przyzwyczajamy nasze ciała do florydzkiego słońca.

DSC_0073IMG_0637IMG_20161103_161153350_HDRIMG_20161122_155259476IMG_0847IMG_0846IMG_0829.JPGIMG_1990IMG_1053