Przed wjazdem do Yellowstone musieliśmy uzupełnić zapasy w lodówce w ulubionym Walmarcie, tak aby wystarczyło ich na jakiś tydzień. Jak miło znowu kupować rzeczy w normalnych cenach! W Kanadzie wszystko było co najmniej 50% droższe, a bardzo często i 100% (np. mleko i moja Philadelphia). Nikt tutaj nie dolicza depozytu za butelki plastikowe. A przy okazji w Montanie zaoszczędziliśmy na podatku, bo tu go nie doliczają. Czyli podwójne szczęście. Oczywiście skorzystaliśmy także z walmartowskiego kempingu – dziś na parkingu nocowało około 30 kamperów i przyczep. Popularna miejscówka i faktycznie dobrze położona, bo blisko autostrady, a jednocześnie dość cicha.

DSCN9765DSCN9744

Jak to zawsze bywa, kiedy człowiek sobie coś zaplanuje (wyjazd ok. 8, żeby na 10. być w parku), wszystko musi iść nie tak. Najpierw skończył się gaz w butli – mea culpa, ponieważ wczoraj wieczorem piekłam muffiny (dwie blaszki, bo tyle ciasta wyszło) i chyba trochę tego gazu uszło. Potem okazało się, że nie działa lewy kierunkowskaz w przyczepie, a jak K. próbował go przywrócić, to przez przypadek rozłączył kabelek odcinający zasilanie do przyczepy. Aby ponownie podłączyć ów kabelek, trzeba było wyjąć siedzenie z auta. A do tego trzeba użyć klucza, którego nie mieliśmy. Ale już mamy, bo K. pojechał do sklepu i go kupił. Jednak kierunek nadal nie działa. Możemy więc skręcać tylko w prawo…

DSCN9967 (3)

Na domiar złego, jakieś 3 dni temu przestała świecić przednia lampa w aucie. A że auto jest ponoć luksusowe (gównie ze względu na wysokie ceny części oraz konieczność tankowania benzyny premium), koszt żaróweczki ksenonowej to jedynie $100. Ostatecznie po negocjacjach wyszło $75. Ale i tak boli. Oby druga świeciła jak najdłużej.

W końcu po tych wszystkich przyziemnych działaniach ruszyliśmy do Yellowstone, po drodze podziwiając Montanę, czyli głównie ogromne prerie ciągnące się do samych gór. I setki krów. Zatrzymaliśmy się w dwóch miejscowościach, Helena i Bozeman, szczególnie to drugie nam się spodobało (tu też nocowaliśmy, a ja nawet skoczyłam do fryzjera).

DSCN9934DSCN9951

Do parku wjechaliśmy od północy i zatrzymaliśmy się na pierwszym kempingu Mammoth Hot Spring. W visitor center niewiele się dowiedzieliśmy – pani odesłała nas do gazetki, jaką na wjeździe do parku wręczył nam ranger, a w której jak później się przekonaliśmy, nie było praktycznie nic o szlakach, o które to właśnie pytaliśmy. Ostatecznie pani poleciła kilka hików, zarówno w tej okolicy jak i w innych częściach parku. Ale na nic więcej liczyć nie mogliśmy. W tej sytuacji poratowaliśmy się inną kolorową gazetką, w której wyczytaliśmy, co tak naprawdę w parku należy zobaczyć.

DSCN9950 (3)DSCN9961

Czas zacząć eksplorować te piękne tereny. Na pierwszy ogień wybraliśmy szlak Bunsen Peak, czyli wspinaczkę na pobliski szczyt o wys. 2610m. Długość trasy 6,7 km (tam i z powrotem), różnica poziomu 400 m. Szlak wyrusza z the Old Bunsen Peak Road Trail, 8 km na południe od Mammoth. Prowadzi częściowo przez lasek, częściowo przez łąkę. Wyruszyliśmy zaraz po obiedzie, co było sporym błędem, bo obiad trochę ciążył na żołądku. W końcu po 1,2h udało się osiągnąć szczyt, z którego rozpościerała się całkiem ładna panorama na dolinę i inne szczyty. Nie był to może widok powalający na kolana, ale cały szlak był bardzo przyjemny.

DSCN9981DSCN9977DSCN9990DSCN9998